Aktualności

Mniej utonięć w lubuskiem

Data publikacji 05.09.2013

Chociaż wrześniowe słońce zachęca jeszcze do wyjścia w plener, wypoczywających nad wodami coraz mniej. Sezon letni dobiega końca. O bezpieczeństwie w czasie minionych wakacji i przypadkach w których woda stała się przyczyna tragedii rozmawiam z kom. Wiesławem Adamskim – ekspertem Wydziału Prewencji KWP, koordynującym pracę policjantów na wodach.

Specyfika naszego klimatu powoduje, że sezon letni i okres korzystania z kąpielisk w naszym kraju ogranicza się zazwyczaj do wakacji?

– To fakt, daleko nam do kurortów śródziemnomorskich czy regionów w których aura jest bardziej łaskawa. To jednak wbrew pozorom nie wpływa korzystnie na bezpieczeństwo. Szczególnie młodzi ludzie, wyczekując cieplejszych dni, bez zastanowienia starają się wchodzić do wody już na początku maja. To oczywiście przypadki incydentalne, lecz mogące skończyć się tragedią. Korzystanie z kąpielisk kończy się z nadejściem pierwszych chłodów, a zatem gdy tylko mijają wakacje plaże pustoszeją.

Zatem skoro mamy wrzesień, to sezon praktycznie już za nami? Jak minął ten okres w naszym regionie? Czy było bezpiecznie?

- Pozytywnym jest fakt, że między innymi dzięki pracy Policji oraz kampaniom informacyjnym w mediach, w naszym województwie tragicznych wypadków nad wodą było mniej. Z roku na rok w lubuskiem liczba utonięć maleje. W roku 2008 przypadków takich mieliśmy 30, rok później 23, w 2010 i 2011 ofiar wody było 21, w 2012 – 15, a w tym roku utonęło w lubuskich akwenach 13 osób. Mowa tu o przypadkach odnotowanych od początku roku. W czasie wakacji wypadków takich było 8. Wśród nich śmierć pod wodą poniosło dwoje nieletnich. Pod względem obszaru wód śródlądowych jesteśmy trzecim województwem. Patrząc zatem na ogólna tendencję w kraju sytuacja w naszym regonie jest w miarę pozytywna.

Skoro nasz regon ma tek wiele akwenów, to pewnie i kąpielisk jest u nas mnóstwo. Czy wszystkie one są bezpieczne?

- Kuriozalnym jest fakt, że kwalifikowanych kąpielisk jest coraz mniej. Przed zmianą przepisów było ich w województwie 67. Teraz, gdy normy się zmieniły, pozostało tylko 5. Pozostałych 59 punktów to tzw. miejsca wykorzystywane do kąpieli. Zmiana wydaje się nieznacząca, jednak fakt ten powoduje, że na zarządcę terenu nakładane są zupełnie inne obowiązki. Większość plaż i akwenów systematycznie patrolowana jest przez Policję, WOPR i inne służby. Nasze analizy wskazują jednak, że największe zagrożenie utonięciami istnieje na kąpieliskach niestrzeżonych i niedozorowanych przez policję czy WOPR. Są to np. zalane żwirownie, leśne jeziorka czy brzegi rzek, które trudno w całości patrolować. Tam najczęściej dochodzi do tragedii i dzieje się tak pomimo naszych ostrzeżeń oraz informacji o zakazie kąpieli.

Mniejsza liczba ofiar wody, to mniej pracy dla ratowników WOPR i Policji?

Niekoniecznie. W statystykach wspomina się często o liczbie utonięć. Nie mówi się jednak o sytuacjach w których ratownik, policjant, czy strażak, skutecznie ratuje życie tonącemu. A przypadków takich, również w tym roku, nie było mało. To dzięki naszemu zaangażowaniu, zabieganiu o wykwalifikowanych ratowników na publicznych plażach i stałej obecności mundurowych nad wodami, liczbę tragedii udało się znacząco ograniczyć. Czasem za nasze zaangażowanie otrzymujemy podziękowanie, często jednak wyciągamy na brzeg niedoszłą ofiarę, która będąc pod wpływem alkoholu rzuca obelgi na tych, którzy przyszli mu z pomocą. Tak było np. w Kostrzynie, podczas tegorocznego „Przystanku”, kiedy mundurowi wydobyli z nurtu Warty młodego człowieka, czy chociażby w ostatnią środę, w powiecie żagańskim, kiedy policjanci i strażacy starali się doprowadzić bezpiecznie do brzegu nietrzeźwego mężczyznę, który po rodzinnej kłótni wskoczył do Bobru.

Co najczęściej stanowi przyczyny tragedii? Czy okoliczności utonięć są niezmienne?

- Przyczyny utonięć z reguły są podobne. Przede wszystkim mogę wśród nich wskazać łączenie wypoczynku nad wodą z piciem alkoholu, brawurę i przecenianie własnych umiejętności oraz brak nadzoru nad dziećmi, które wchodzą do wody nie umiejąc pływać. Trudno usprawiedliwiać sytuację, w której młodzi ludzie, bez wcześniejszego przygotowania, decydują się by przepłynąć duże jezioro i po kilkuset metrach jeden z nich słabnie. Lub kiedy w środku nocy, po suto zakrapianej alkoholem imprezie, towarzystwo decyduje się by skakać z pomostu do wody, albo zachowanie wędkarza, który chcąc się ochłodzić w czasie upału zanurza się w nurcie rzeki. W takich przypadkach opamiętanie przychodzi zbyt późno. Czasem dopiero wtedy, gdy już nie ma ratunku.

Czy patrząc na ten problem obiektywnie jesteśmy w stanie stan ten poprawić?

- Niebagatelną rolę odgrywa świadomość. Z tego powodu przed sezonem letnim pojawia się mnóstwo informacji medialnych, których zadaniem jest zapobieganie utonięciom. Coraz więcej młodzieży korzysta z bezpłatnej nauki pływania, którą objęto znaczną część uczniów. Ze swojej strony, jako lubuska Policja, będziemy zabiegać o jeszcze większa liczbę patroli wykonywanych wspólnie z WOPR i Strażą Rybacką. To wszystko jednak przyniesie skutek, gdy wchodzący do wody liczyć się będą z zagrożeniem. Kiedy zdrowego rozsądku i rozwagi zabraknie, zdani będziemy na samego siebie, a wówczas o tragedię nietrudno.

 

Dziękuję za rozmowę

 

Rozmawiał

podkom. Sławomir konieczny

Rzecznik Prasowy KWP w Gorzowie Wlkp.

tel. 519 534 647

  • Mniej utonięć w lubuskiem
  • Mniej utonięć w lubuskiem
  • Mniej utonięć w lubuskiem
Powrót na górę strony