Mężczyzna wołał o pomoc. Pomogli mu policjanci doskonale zorientowani w terenie
50-letni mężczyzna wybrał się z psem na spacer do lasu, jednak z uwagi na zapadający zmrok i trudny teren nie potrafili znaleźć drogi do domu. Sytuacja stawała się niebezpieczna z uwagi na obniżająca się temperaturę i zapadający zmrok. Z pomocą przyszli policjanci ze Strzelec Krajeńskich, którzy odnaleźli zmęczonego mężczyznę i odwieźli wraz z czworonogiem do domu.
Działania policjantów w trakcie poszukiwań osób zaginionych muszą być szybkie i skuteczne. Nie ma miejsca o najmniejszy błąd czy chwilę zawahania. Od prawidłowo przeprowadzonych akcji zależy przecież ludzkie zdrowie, a nawet życie. Ma to szczególne znaczenie w przypadku poszukiwań osób schorowanych, starszych i dzieci, kiedy zdrowie i życie jest szczególnie zagrożone. W takich sytuacjach często podnoszony jest alarm dla całej jednostki Policji, tak aby poszukiwania szybko pozwoliły doprowadzić do szczęśliwego zakończenia.
Podobnie było w poniedziałek (25 marca). To wtedy do dyżurnego z Komendy Powiatowej Policji w Strzelcach Krajeńskich dotarło zgłoszenie dotyczące mężczyzny, który wyszedł ze swoim psem na spacer i od kilku godzin nie mógł znaleźć drogi powrotnej. Sytuacja była bardzo poważna ponieważ zapadał zmrok, a temperatura niewiele przekraczała zero stopni Celsjusza. Mężczyzna miał ze sobą telefon komórkowy, jednak z uwagi na trudny teren tracił zasięg. Z informacji jakie udało się uzyskać wynikało, że 50-latek około godziny 15 wyszedł z psem z domu na spacer w miejscowości Rybakowo (pow. gorzowski). Błądząc kilka godzin w lesie znaleźli się na terenie powiatu strzelecko-drezdeneckiego. W poszukiwania dyżurny zaangażował wszystkie dostępne patrole. Policjanci patrolując drogi leśne używali sygnałów świetlnych i urządzeń nagłaśniających, aby odnaleźć mężczyznę. Po godzinie 22, na jednej z dróg leśnych, kilka kilometrów od domu zaginionego policjanci usłyszeli wołanie o pomoc. Szybko okazało się, że to mężczyzna, któremu policjanci chcieli pomóc. Wraz z nim odnalazł się jego pies. Byli zmarznięci i zmęczeni, ale na szczęście bez obrażeń. Zostali odwiezieni przez mundurowych do domu. W szczęśliwym zakończeniu historii duży udział miał dyżurny, który w profesjonalny sposób koordynował poszukiwania.
Źródło: młodszy aspirant Tomasz Bartos
Komenda Powiatowa Policji w Strzelcach Krajeńskich